Praca w korporacji – jak bez wysiłku zrobić korpokarierę
Praca w korporacji kusi, ale wymaga także dostosowania się do obowiązujących tam zasad. Bo korporacja jest jak dżungla – przetrwa tam przede wszystkim ten, dla kogo korporacyjny Mordor jest stanem umysłu.
Wygra ten, kto potrafi skutecznie prężyć muskuły, kto prezentuje spryt lamparta, drapieżność krokodyla, kto jest zmotywowany i zdolny do walki i wyścigu jak szczur, kto ze stoickim spokojem jak modliszka potrafi tkwić w bezruchu w oczekiwaniu na ofiarę, a potem błyskawicznie przejść do konsumpcji. I oczywiście ten, kto jak przebiegła kukułka potrafi z premedytacją podrzucać do gniazda innym swoje jaja, by odwalili za niego najcięższą robotę z wysiadywaniem 😉
Korporacja przyciąga nie tylko tych, którzy wybijają się umiejętnościami i wiedzą. To także mekka dla tych, którym niekoniecznie chce się tracić czas na rozwijanie swoich kwalifikacji. To raj dla tych trochę leniwych, ale za to z wielkimi menedżerskimi aspiracjami. W gąszczu korporacyjnych procedur, zasad i regulaminów łatwo ukryć swoje kompetencyjne niedostatki, o ile wie się, czym i jak je nadrobić. Jeśli do tego trafi się na szefa, który wyznaje podobne zasady lub jeszcze lepiej – nie jest zbyt błyskotliwy – droga do korpokariery stoi przed Tobą otwarta.
Oto krótka, 7 punktowa, uniwersalna instrukcja, jak szybko i bez wysiłku wspiąć się po drabinie korporacyjnej kariery.
- Niech widzą, że jesteś zarobiony…
- Po korytarzach zawsze poruszaj się bardzo szybko. Spiesz się, nawet jeśli nie masz ku temu powodu. Nie chodzi o to, by zdążyć, lecz by inni wiedzieli, że ciągle goni Cię czas. Każdemu mów, że masz masę spraw do załatwienia, oczywiście na wczoraj.
- Maile zawsze wysyłaj “do wszystkich” – w końcu po to jest opcja DW w programach pocztowych 😉 Najlepiej o dziwnych i “nieludzkich” porach. Po 23:30, albo o 4:30. Dopisując “tak, właśnie skończyłem! jest 4:30…”. O 14:00 mów głośno, że nie zdążyłeś jeszcze zjeść śniadania. A o 20:00 – że wreszcie przyszła pora na lunch.
- Bądź w pracy przed szefem i wychodź dopiero, gdy on wyjdzie z firmy. Masz przecież jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Nie zapomnij przy tym mówić wszystkim, że pracujesz nad Ważnym Projektem dla Kogoś z Góry.
- Niech zauważą, ile dla firmy poświęcasz…
- W Twoim pokoju powieś co najmniej trzy marynarki i zapasową koszula. Przecież spędzasz tam tyle czasu, że nie masz kiedy jechać po nie do domu. I pamiętaj, by zawsze jedna z marynarek wisiała na krześle, nawet jeśli wychodzisz na fajkę. Inni będą wiedzieć, że jesteś na miejscu i na pewno załatwiasz w pocie czoła jakieś super ważne sprawy. To co, że w tym czasie pojechałeś piąty raz w tygodniu na myjkę 😉 Jest marynarka – ciężko pracujesz.
- Poustawiaj na biurku dużo kubków po kawie. Pracujesz przecież do późna. I to ciężko. Pracowanie w korporacji wymaga przecież od Ciebie poświęceń.
- Zawsze noś ze sobą dokumenty, z których wystaje mnóstwo powklejanych kolorowych karteczek. Dużo dokumentów i dużo karteczek. Karteczki oznaczają miejsca, że Ktoś Ważny musi się tam podpisać. A to już przecież nie przelewki…
- Niech Cię znają…
- Bierz udział we wszystkich imprezach integracyjnych, spotkaniach i zebraniach. Bądź tam, gdzie coś się dzieje i dbaj o to, by inni zauważyli, że tam jesteś. Staraj się błyszczeć, nawet jeśli jest to tylko winda, którą jedziesz na swoje piętro. Bądź popularny – buduj siatkę znajomości, bo nigdy nie wiadomo, kto może Ci się do czego przydać.
- Głośno dziel się swoimi myślami i światłymi przemyśleniami, szczególnie gdy szefowie są w pobliżu. Mów w sposób, który nie pozostawia wątpliwości, że jesteś ekspertem w tym temacie. Dużo, kwieciście i z przekonaniem. Internet jest kopalnią wiedzy wszelakiej – korzystaj z niej.
- A jeśli Ci zabraknie pomysłów – zadawaj pytania. Dużo pytań. Także co do projektów, które w ogóle Cię nie dotyczą. Na zebraniach, w stołówce, w windzie. Nie chodzi o to, byś mówił mądrze – liczy się ilość i częstotliwość. Niech kiwają głowami i myślą – “tak, on się zna, on jest wszędzie, to łebski facet”.
- Wychodź z innymi na fajkę i na lunche. Zbieraj informacje. Dowiaduj się, co się dzieje wkoło. A przy okazji bryluj w towarzystwie. Rzucaj żartami i dbaj o to, by inni się z nich śmiali. Przecież jeśli ktoś się nie śmieje, to freek albo nerd, sztywniak bez poczucia humoru… Dbaj, by inni o tym wiedzieli. Praca w korporacji to w dużej mierze praca na swój wizerunek.
- Bądź niezastąpiony…
- Zostań specjalistą od tworzenia jednego raportu, z którego wszyscy korzystają. A najlepiej Zarząd. I nikomu nie mów, w jaki sposób go przygotowujesz ani z jakich danych korzystasz. To masz wiedzieć tylko Ty.
- Głośno narzekaj na innych: “Co za idiota to wymyślił…” “To niemożliwe, że nikt nie wpadł na to rozwiązanie”, “Przecież to można zrobić inaczej”…
- Zgłaszaj uwagi do wszystkich dokumentów. Najlepiej kilka uwag do początku i kilka do końca dokumentu. Wszyscy będą myśleli, że znasz całość.
- Korzystaj z pracy Twoich ludzi. Przygotowywane przez nich raporty i materiały podpisuj swoim nazwiskiem i nie zapomnij powtarzać, ile czasu na nie poświęciłeś i jak trudno było Ci zdobyć potrzebne informacje.A najlepiej, jeśli akceptacja jakiegoś raportu, zlecenia lub umowy będzie zależała od Twojego podpisu. Zadbaj o to, by podpis na dokumentach znalazł się w najpóźniejszym możliwym terminie. Jesteś przecież tak zarobiony…
- Bądź blisko wodza…
- Miej takie same zainteresowania co szef. Jeśli to siłownia – chodź w tych samych godzinach co on i ćwicz razem z nim. Jeśli to konie – poświęć się i zapisz się na naukę jazdy konno. Jeśli to nurkowanie – zrób kurs i wproś się na wyprawę nurkową.
- Jadaj lunche w tym samym czasie i zadbaj o to, by siadać jak najbliżej. Jeździj windą w tym samym czasie, koniecznie stając obok. Pojawiaj się regularnie blisko gabinetu szefa. Inni będą widzieli, jaki jesteś ważny.
- I pamiętaj o wazelinie – ważne jest regularne “smarowanie”. Niech każda “gruba ryba” nad Tobą dostaje systematycznie swoją dawkę.
- Niech wiedzą, że Ty i Mordor to jedno…
- Dawaj wszystkim do zrozumienia, że korporacja to Twój dom, Twoja miłość i Twoja przyszłość. Jeśli w korpo macie firmowe gadżety – kubki, smycze, pinsy, koszulki, kalendarze – otaczaj się nimi i miej ich dużo. Pinsy w klapie? Zawsze. Korporacyjny kubek z logo? Tylko i wyłącznie.
- Używaj slangu korpo i skrótów. Niech wiedzą, że się znasz. Dużo angielskich zapożyczeń i specjalistycznego żargonu. Zasypuj nimi szczególnie tych, którzy niekoniecznie będą Cię rozumieć i dawaj im do zrozumienia, że brak takiej wiedzy to korporacyjne faux pas.
- Wymyśl dla firmy jakąś inicjatywę, która miałaby się przysłużyć jej dobru. Nie chodzi o to, czym ona będzie i czym się skończy – ważne, byś zrobił dużo szumu wokół siebie. Zaangażuj w nią wiele osób, by rozłożyć odpowiedzialność w razie niepowodzenia. Niech wiedzą, że praca w korporacji to Twoja misja, a jej dobro – to Twój cel życiowy.
- Pozbądź się skrupułów…
- … w stosunku do podwładnych, do osób z innych działów, do tych, z którymi musisz współpracować. Podkreślaj, że nie tolerujesz niedociągnięć czy papudractwa. Dawaj do zrozumienia, że nie interesują Cię żadne usprawiedliwienia. Piątek? A co to za problem, przecież godzina 20:00 to doskonała pora na ważne zebranie. Co ma tu za znaczenie rodzina czy zdrowie? Przecież pracujemy w korporacji!!!
- Chwal się, że Twój zespół pracuje w weekendy i zostaje po godzinach. Nakłaniaj swoich ludzi do tego, nawet gdy to nie jest potrzebne. Z pewnością będzie to zauważone u góry i docenione. Staraj się, by szefostwo wiedziało, że “Twoje zasoby ludzkie” są zawsze gotowe do pracy. Że dzięki Tobie są osiągnięte ważne Kejpiaje… I że w Twoim zespole nie ma słabych ogniw, bo nie masz tolerancji dla słabości.
- I wykorzystuj pracę swoich podwładnych. Przecież oni są po to, by odwalać za Ciebie robotę. Ty musisz skupić się na tym, by zrobić błyskotliwą karierę. Nie możesz więc poświęcać zbyt wiele czasu na to, by z Twojej pracy były jakieś wymierne korzyści.
Postępuj w myśl tych zasad, a korporacyjna kariera, jaką za wszelką cenę chcesz zrobić, będzie w zasięgu Twojej ręki 😉 Realne efekty Twojej pracy nie są ważne, bo liczy się to, jak postrzegają Cię “grube ryby” z narożnego gabinetu.
No chyba, że wolisz zupełnie inną rzeczywistość biznesową, w świecie poza-korporacyjnym i inne firmowe funkcjonowanie. Wybór jak zawsze należy tylko i wyłącznie do Ciebie.