Zmiana – czy aby zawsze na lepsze?
Zmiany są złe. Po co ryzykować?
Wyobraź sobie co by się stało, gdyby wszyscy eksperymentowali ze wszystkim? Po co to zmieniać? To jak jest – jest dobrze. Przecież wszystko w firmie działa.
Nie warto ryzykować. Lepiej zostawmy wszystko po staremu.
Lepszy rozpoznany wróg, niż ten, którego się nie zna.
To co znamy, jest lepsze od niewiadomojakiego w przyszłości.
Ile razy słyszałeś to od ludzi, z którymi pracujesz? A może sam słyszałeś to wielokrotnie w swojej głowie?
Powstrzymywacze postępu mieszkają w każdym z nas
Powstrzymywacze postępu z naszej podświadomości pilnują uparcie, by nie wyjść poza swoją wypracowaną strefę komfortu. Ta strefa komfortu paradoksalnie wcale nie oznacza przestrzeni, w której czujesz się wyjątkowo dobrze i przyjemnie. Oznacza ona przestrzeń, którą po prostu dobrze znasz, a z tego względu – w której czujesz się bezpiecznie. Nawet jeśli coś nie do końca Ci w niej pasuje, jeśli ludzie Cię męczą lub onieśmielają, zasady funkcjonowania wpędzają Cię we frustrację a codzienne funkcjonowanie w niej doprowadza Cię do torsji, to i tak ta “zła” przestrzeń, czasem pełna negatywnych emocji, to przestrzeń oswojona i znana. Wiesz, jak się po strefie komfortu poruszać, z czym możesz się zetknąć, co Cię może w niej “dotknąć”.
Myślisz więc, że lepiej tkwić w swoim znajomym bagienku. Nawet jeśli jest grząskie, błoto klei się do nóg i przy każdym kroku wciąga coraz głębiej, to i tak czujesz się w nim bezpiecznie. Wiesz, przecież, kiedy wstrzymać oddech, by nie zaciągnąć się jego odorem. Wiesz, jak postawić stopę w kolejnym kroku, by błoto nie za bardzo Cię ubrudziło. Wiesz, jakie gady i płazy żyją pod najbliższym kamieniem i kiedy możesz spodziewać się ich ataku.
Oswojona przestrzeń, daje poczucie bezpieczeństwa.
Zmiana byłaby więc krokiem w świat, który jest nieznany. Krokiem, który mógłby skończyć się porażką. Krokiem, który mógłby wywołać rozterki, a nawet strach. Dlatego tak często podświadomość podsuwa nam myśl: “wyjść poza strefę komfortu? O nie, to nie dla mnie…”.
Masz to, na co się odważysz
Nie ma znaczenia, czy dotyczy to Twojego życia osobistego, czy zawodowego. Jeśli jesteś przyzwyczajony do swojego stylu życia czy sposobu działania firmy, to nawet, jeśli nie do końca lub wcale nie spełniają Twoich oczekiwań, nie chce Ci się wychodzić ze swojej strefy komfortu. Utarte schematy sprawiają, że wpadasz w koleinę przyzwyczajeń i nawyków. Ich zmiana może budzić w Tobie naturalny strach przed nieznanym.
Albert Einstein powiedział kiedyś:
Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.
Nawet jeśli przez długi czas postępowałeś w taki sam sposób i przynosiło to zadowalające rezultaty, to okoliczności w których funkcjonujesz mogły zmienić. Klienci zaczęli mieć inne wymagania, pojawiła się konkurencja z lepszymi pomysłami, zmieniły się przepisy regulujące branżę, w której działasz, do pracy przyszło zupełnie inne pokolenie, o odmiennych niż Twoje wzorce zachowań… Niby nic, a jednak wiele.
Co z tego, że masz spokój i jest Ci wygodnie, skoro przychody stanęły w miejscu lub zaczęły spadać, klientów od długiego czasu nie przybywa, koszty jakieś takie dziwnie wysokie a w firmie panuje chaos. Możesz zrzucić winę na otoczenie i dalej tkwić w tym samym miejscu, nic nie zmieniając. Możesz uważać, że wszystko sprzysięgło się przeciwko Tobie. I że biednemu zawsze wiatr w oczy. I że przecież skoro do tej pory wszystko działało, to przecież powinno tak samo działać dalej.
Nie oczekuj jednak, że przed Tobą będzie nieograniczone niczym pasmo sukcesów.
Zmiana – w ten sposób dzieje się postęp
Tak – to dzięki niej powstają nowe produkty. Pojawiają się na rynku nowe biznesy. W Firmie pojawiają się nowe pomysły. To prawda – 99 proc. z nich może okazać się do niczego. Ale ten 1 proc. może być wyjątkowy. Ba – genialny!
Powód zmiany może być absolutnie dowolny. Może być nim znużenie tym, co jest. Albo presja. Albo ciekawość. Albo chęć wyrwania się ze stagnacji. Albo ambicja. Albo chęć pokazania konkurencji, kto jest lepszy i się bardziej liczy.
Oczywiście trzeba do tego odwagi i – czasem – żyłki ryzykanta. Często trzeba sobie poradzić z oporem – choćby swoich pracowników. Najważniejsze, byś Ty wzbudził w sobie chęć zmiany. Byś poczuł dreszcz ekscytacji przed tym, co nowe. Byś obudził w sobie motywację, która pozwoli Ci być konsekwentnym i nie porzucać zmiany, gdy już się na nią zdecydujesz.
Zmiany są ożywcze.
Inspirujące.
Gdyby nasi przodkowie nie byli ciekawi nowego, do dzisiaj mieszkalibyśmy w jaskiniach.
Fakt – czasem trzeba nieźle się nagimnastykować. Nauczyć czegoś nowego, wymagającego. Stawić czoło opornym lub wręcz sabotującym zmiany. Spojrzeć krytycznie na samego siebie i przyznać, że dotychczasowe dokonania przestały już cokolwiek znaczyć. Czasem jest trudno i pojawiają się porażki. Trzeba walczyć ze zniechęceniem, demotywacją czy chaosem. Podejmować trudne decyzje i brać na siebie za nie odpowiedzialność. A tego wielu ludzi nie lubi.
Ale potem przychodzi satysfakcja z dobrze wykonanej pracy. Z rezultatów. Z nowych osiągnięć.
Jedyną stałą rzeczą w biznesie jest zmiana
Nie odkrywa się nowych lądów bez zgody na to, że na długi czas straci się z oczu brzeg. Podróż zawsze jest obarczona ryzykiem.
W tych słowach André Gide, laureata nagrody Nobla, jest 100 proc. racji. Żeby iść do przodu, trzeba odważyć się na to, by zrobić pierwszy krok w nieznane. Czasem nie wiedząc, co Cię spotka. A przecież “coś być musi do cholery za zakrętem” – nieprawdaż? 😉 To, co tam znajdziesz i czy w ogóle się tam znajdziesz – zależy od Ciebie…